*
Czym
jest miłość? Nie potrafię określić tego zjawiska. Coraz mniej
jest jej we mnie.
Jestem
modelką. Wymiary mam prawie idealne, do tego regularne rysy twarzy, drobny
nosek, pełne usta. Włosy kasztanowe, dość długie, lekko falowane. Jędrna pupa i
białe zęby. Mogę reklamować różne pasty do zębów, zresztą, dostałam od nich
parę ofert.
No więc: po
co mi miłość? Mimo tego, że jestem inteligentna, mam poczucie humoru, to nie
kocha mnie żaden facet.
Zapytacie
pewnie o tego, który leży obok mnie w łóżku? Nie, to pewnie kolejny, któremu
podoba się tylko moje ciało. Tak, spałam z nim, bo skoro miłość nie istnieje,
to dlaczego mam nie korzystać z tej przyjemności? Wielu z was pewnie teraz
pomyślało, że niezła dziwka ze mnie, ale ja wolę to nazywać raczej damską wersją
casanovy. To zdecydowanie lepiej brzmi, a i lepiej mnie określa.
Jednak wiele razy zastanawiałam się jak to
jest kogoś kochać. Kochać tak, że jest się gotowym oddać za niego życie, wskoczyć w ogień i
wodę, pójść za nim nawet na sam koniec świata. Jak naprawdę wygląda to uczucie,
ta więź, nić pożądania zwana miłością? Nigdy nic takiego w swoim życiu jeszcze
nie doświadczyłam. Choć pragnęłam tego nie raz
moja natura skutecznie mi to uniemożliwiała. Czasami wydaję mi się, że
mam serce z kamienia, że nigdy nie zdobędę się na jakiekolwiek uczucie. Znam
siebie, nie jestem tą, która da się uwiązać. Ale mimo tego, że czasami nie
widzę nic oprócz czubka własnego nosa – gdzieś tam, głęboko w środku,
kompletnie nieświadomie pojawia się to jakże niespełnione pragnienie. By kochać
i być kochaną.
Czasami
nawzajem próbujemy odejść, zapomnieć, a nawet znienawidzić. Nienawidzić z
miłości? Jak łatwo jest oszukać samą siebie. Wmówić sobie,
że miłość to zjawisko najpiękniejsze na świecie. Jacy ludzie
są naiwni…Tak naprawdę miłość to tylko uczucie chwilowe, po którym następuję jeszcze gorsza
nienawiść. Więc jaki w tym sens? Jaką cenę płacimy, by móc
przez kilka chwil dowiedzieć się co to szczęście?
Prędzej czy później to wszystko i tak mija. Ludzie rozstają się, tak
po prostu bez przyczyny, choć w głębi duszy nadal bardzo siebie
kochają.
Gorycz, marzenia,
miłość i wściekłość przeplatają się tak szybko przez mój organizm,
że nie jestem w stanie nad nimi zapanować. Okropny mętlik w głowie
sprawia, że nie wiem czego tak naprawdę chcę. Coraz bardziej gubię się we
własnym pokręconym życiu, tocząc jednocześnie wewnętrzną walkę z samą sobą.
Co
robię teraz? Wracam do wspomnień z kiepskich chwil mojego życia, chociaż nie
wiem po co i w jakim celu, bo przecież mogłabym dalej prowadzić swoje,
przypominające wesołe miasteczko, luzackie życie, nie przejmując się niczym.
Nie wstydzić się uczuć, a raczej ich braku. Doprowadzić samą siebie do
samozagłady, przez emocje, które są dla mnie niczym ładunek wybuchowy. Nie potrafię nauczyć się normalnie żyć. Żyję
chwilami. Jedną, drugą trzecią… Są jak narkotyk. Tak jest łatwiej, ciekawiej,
piękniej. Wszystko dookoła znika, nic się nie liczy. Potem zapominam, resetuję
się i znów ranię tych na których mi zależy.
________
Mówię Wam hello ! :D
Poznajcie Wiktorię.
Rozpływam się w głosie Kasi <3